wtorek, 28 maja 2013

Deszczowa Piosenka...

Witajcie w tą piękną wilgotną a jednak już nie deszczową noc.
Pogoda mnie totalnie nie rozpieszcza -zupełny spadek formy odnotowuję u siebie od przeszło tygodnia.

Muszę Wam się pochwalić że ostatnio poznałam cudowną Anię z DecoupageGarden, złożyłam u Niej dawno temu zamówienie, a że mieszkamy niedaleko siebie, postanowiłam odebrać u niej cudeńka samodzielnie. --- Tu uwaga na marginesie, uważajcie, Ania mieszka w zagłębiu przydasiów, centrum handlowe Skorosze, obok, a w nim Flugger, obok Leroy Merlin... sami zgadnijcie czy wróciłam tylko z jedną torebką :D
Tak czy owak, Ania ma cudowne mieszkanie, a Jej prace to wirtuozeria deco. Moim jeszcze baaardzo daleko do niej. Tak czy siak - dziękuję Jej za poświęcony mi czas.

Strasznie deszczowo u nas ostatnio. Pulpet wychodzi na pazurach na spacer, Szara najlepiej by od kominka tyłka nie odklejała, a Żabcia... taak ta jest Mistrzynią. Wstaje ona spod swojego miśka tylko w sprawach intymnych i to tylko ją motywuję by nos z domu wystawić.

Deszcz także całkowicie zatrzymał moją pracę nad kredensikiem przedwojennym, nie dysponuje garażem więc pod wiatą próbuje to skrobać, czyścić i zabezpieczać. Teraz czekam z utęsknieniem na ciepło by zabijać drewnożerców z niego. ---- i w takich to momentach przypomina mi się zawsze cytat z Nic Śmiesznego...
Adam Miauczyński (w myślach): Trzynaście lat temu w mieszkaniu pode mną zamieszkał jakiś kretyn, zatrudniony gdzieś, podobno jako aktor, który codziennie od przyjścia z roboty przez resztę dnia i część nocy wierci dziury w ścianach i suficie.
Mężczyzna w windzie: Dzisiaj przychodzą do mnie koledzy z wiertłami udarowymi. Będziemy razem borować dziury.
------mówią to z szaleńczym obłędem w oczach. Nie spodziewałam się że będę kiedyś mówić tak : tęsknie za szlifierką. Przedstawiam Wam oto cudo które już powoli zaczyna być czyste. Tu zdjęcia zaraz po przywiezieniu do mnie na podwóreczko.
nadstawka 



dół 



Dodam że nijak się na renowacji mebli nie znam. Eksperymentuję czytając blogi znakomitych renowatorek. Pytam i ćwiczę na tym mebelku. I sama zauważam błędy których nie powinnam popełniać. A i dzięki mojemu Kanapowcowi, nie musiałam opalać sama farby. Ten w pocie czoła całą sobotę zdzierał powłoki kilkudziesięciu lat nakładania farb którymi można było, sądząc po zapachu, spokojnie czołgi malować. :D Zdolny ten mój Kanapowiec. 

W czasie deszczu zatęskniło mi się za decoupage. Tak bardzo, że spróbowałam się nauczyć głównie słuchając i czytając Anię z Decoupage Garden woskowania i bielenia drewna. 
Uczę się dopiero deco, więc jak wspomniałam wyżej, moje prace mimo że dają mi wiele satysfakcji, są dopiero początkami wielkiej AMATORKI. 

Oto herbaciarka, którą popełniłam w sobotę po wizycie u Ani. Najpierw całość bejca, potem środek bielenie , woskowanie w dwóch odcieniach, zewnątrz serwetka ze specyfikiem który niby zabezpiecza przed przebijaniem tła na serwetkę. Powstał efekt ryżu pod serwetką, nijak mi się to nie podoba. Na wierzch wieczka na koniec nałożyłam lakier ToDo, efekt aksamitu. aaa i kilka akcentów z szablonu. Co o tym sądzicie? i Jak wspominałam mimo ryżu pod zdjęciami całość daje całkiem miłe dla oka mego doznania. 





a obok na skrzynce moja nauka terakoty na pudełku po butach, super wymiarowo na mniejsze serwetki.


Mam nadzieję że Was nie zanudziłam, cieszę się ogromnie z mojego Pierwszego komentarza, mam nadzieję że z czasem pojawią się następne :) a co do skrzynki... efekt ryżu od preparatu w spray'u... dlaczego- ktoś coś wie? Będę wdzięczna za informacje :DD


Do przeczytania już mam nadzieję w słoneczne dni :D






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz